czwartek, 24 marca 2016

Part 6.

Gdy Leondre poczuł się nieco lepiej po antybiotykach, które zalecił mu lekarz zabrałem go do studia by zobaczył refren naszej nowej piosenki.

- To jest genialne! - wykrzyknął - mam już nawet rap do tego! Charlie, mam pełno pomysłów na tę piosenkę! - zaczął wykrzykiwać

- A więc rób to co ci leży na sercu - szepnąłem mu do ucha i poklepałem po plecach

Chłopak z uśmiechem podszedł do mikrofonu i zaczął rapować. Słowa, które pasowały zapisywał na kartce.

Tak powstała piosenka Breathe, którą jeszcze dziś wypuściliśmy do internetu. Tom wmawiał nam byśmy najpierw wypuścili trailer, ale dawno nie nagraliśmy żadnej piosenki więc w ten sposób wynagrodziliśmy to naszym wspaniałym Bambinos.

Zauważyłem, że uśmiech bruneta niedługo potem znikł z jego twarzy.

- Coś się stało? - spytałem

- Nie, nie już lepiej - uniósł kąciki ust i gestem dłoni pokazał byśmy już wracali

Nie wiedziałem co się z nim działo. Najpierw chory leży w łóżku, później nagle następuje cudowne uzdrowienie a teraz znów coś się dzieje. Coś jest nie tak a ja dowiem się co.

Moim samochodem wróciliśmy do domu gdzie Devries ponownie położył się do swojego łóżka i usnął. Usiadłem koło niego i przyglądałem się mu widząc jak jego powieki powoli się zamykały.

Chciałem go pocałować w czoło, ale nie wiedząc czemu moje usta automatycznie przeniosły się na jego usta.
Byłem zszokowany swoim zachowaniem. Całe szczęście Leo już spał.

wtorek, 15 marca 2016

Part 5.

Gdy wróciłem z powrotem do domu, Leoś już spał. Wyglądał przeuroczo.
Nie chciałem go budzić więc odłożyłem leki na stół i po cichu poszedłem do swojego pokoju. Byłem zmęczony koncertem więc przeglądnęłem szybko Facebooka i również poszedłem spać.
Ku mojemu zdziwieniu po obudzeniu się rano około godziny 10:00 ujrzałem przy moim łóżku kartkę.

Zrobiłam Wam śniadanie.
Jest na stole w kuchni.
Pozdrów ode mnie Leo i życz mu powrotu do zdrowia.
Emma

Uśmiechnąłem się i w bokserkach poszedłem do kuchni. Emma musiała przyjść o świcie, ma klucze do naszego domu więc nie miała z tym problemu. Ufam jej dlatego powierzyłem jej tą ważną rzecz.
Ja miałem pizzę, a Leondre owsiankę. Obydwoje lubiliśmy się objadać, jednak w czasie choroby Devries nie mógł sobie pozwolić na przekąski. Chodziłem kilka razy w tygodniu na siłownię więc jedna pizza mi nie zaszkodzi.

- Cześć Charlie - brunet wszedł do kuchni pocierając oczy - ubrałbyś spodnie - dodał na co ja się zaśmiałem

- Jestem w swoim domu, kolego

- To też mój dom, kolego

- Pff spadaj. Tak wogóle to Emma przyszła i zrobiła nam śniadanie.

- Wiesz co? Owszem Emma jest członkiem ekipy BAM Team, ale też naszą kumpelą i nie powinna nam usługiwać

- Masz rację, ale w końcu do niczego jej nie zmuszamy - powiedziałem biorąc do ust kawałek pizzy

Zjedliśmy śniadanie. Wybiła godzina, o której zawsze szłem do studia. Wytłumaczyłem Leondre, że dziś musi zostać w domu. Musiałem wręcz nalegać by to zrobił.
Na miejscu spotkałem Ryan'a - gościa, który zajmował się produkcją naszych piosenek.

- Leo jest chory - oznajmiłem rzucając kurtkę na kanapę

- Oby szybko wyzdrowiał - odpowiedział - Nagrywasz dziś coś?

- Nie, ale mam zamiar napisać refren do piosenki, którą szykujemy z młodym. Tutaj jest cicho więc dlatego tu przyszedłem - uniosłem kąciki ust i zacząłem swoją pracę :

Tears run from cheek to sleeve
Blame me but you choose to leave
Still texting me 143
Three words you breathe
So it's up to you
So it's up to you
So it's up to you
To breathe
So it's up to you
So it's up to you
So it's up to you
To breathe
Those words

Tłumaczenie:
Łzy spływają z policzka do tulei
Masz do mnie pretensje, choć postanowiłaś odejść
Wciąż piszesz do mnie 143
Trzy słowa, dzięki którym oddychasz
Więc to jest do Ciebie
Więc to jest do Ciebie
Więc to jest do Ciebie
Byś oddychała
Więc to jest do Ciebie
Więc to jest do Ciebie
Więc to jest do Ciebie
Byś oddychała
Te słowa

~*~
Znowu pełno sprawdzianów ;-; Będę starała się wrzucać chociaż 1 lub 2 w tygodniu

piątek, 11 marca 2016

Part 4.

Po koncercie jak co wieczoru wskoczyłem do łóżka. Ten wieczór jeszcze spędzimy w Berlinie, ale już następnego dnia wracamy do Anglii.
Leo narzekał, że się źle czuje dlatego przygotowałem mu ciepłą herbatę i zaniosłem do pokoju.

- Dziękuję - szepnął

Usiadłem koło niego i przyłożyłem dłoń do jego czoła.

- Chyba masz gorączkę - stwierdziłem

Chłopak westchnął i wziął opakowanie tabletek leżące nieopodal po czym wyjął z niej jedną.

- Zaraz powinno mi przejść - oznajmił połykając lek

Uśmiechnąłem się i wróciłem do swojego pokoju. Poszedłem spać z wieścią, że Leondre czuje się nieco lepiej.
Rankiem wziąłem prysznic, umyłem zęby i zjadłem śniadanie. Niedługo potem ubrałem się.
Poszedłem do pokoju mojego przyjaciela, żeby zobaczyć czy jego stan zdrowia się poprawił.

- Gardło mnie boli, głowa, niedobrze mi a do tego zimno - wychrypiał

Otuliłem go swoim kocykiem.

- Jak wrócimy do Anglii, zabiorę Cię do lekarza - powiedziałem na co chłopak przytaknął

Musieliśmy już wracać do Tour Bus'a. Ja z Leondre udaliśmy się tam pierwsi, ponieważ Tom i Emma rozliczali się z pobytu w hotelu.
Pomogłem Devriesowi się położyć i okryłem go kołdrą.

- Charlie podaj mi pilota - powiedział a ja wykonałem jego polecenie

Gdy Emma i Tom wrócili, dziewczyna spytała mnie:

- Co jest z Leondre?

- Jest chory. Dziś zabiorę go do lekarza więc bez obaw

- Pójdę z wami - zaproponowała, a ja się zgodziłem

Podróż jak to zawsze była w miarę długa. Ledwo co wysiedliśmy z busa to zaraz wsiedliśmy do mojego  samochodu i udaliśmy się do lekarza.

- Angina - usłyszeliśmy od doktora, który właśnie przepisywał leki - Tu jest recepta. Jeśli stan chłopaka by się nie poprawił, proszę przyjść w piątek

Pokiwaliśmy głowami i wróciliśmy do domu. Wcześniej jednak odwiozłem Emmę do jej mieszkania.

- Idź do pokoju się połóż. Ja jadę do apteki, zaraz będę. - oznajmiłem zatrzaskując za sobą drzwi

sobota, 5 marca 2016

Part 3.

- Tu jest pokój Leo, a tu twój Charlie - Tom, nasz menadżer wskazał na dwie pary drzwi na przeciwko siebie

- Czemu nie możemy mieć razem? - spytałem

- Wolałbym jak byście mieli oddzielnie - posłał nam uśmiech i razem z Emmą wskazał pokoje pozostałym członkom ekipy

Wszedłem do pokoju rzucając wielką torbę na łóżko. To tylko jeden dzień a nasze torby wyglądają jakbyśmy przyjechali tu na co najmniej tydzień. Zdjąłem buty i ubrałem moje słodziaśne kapcie w hipcie. Rozejrzałem się po pokoju. Było tu tylko wielkie łóżko, telewizor, stół, krzesło no i okno z widokiem na miasto. Pokoik nie był wielki, ale za to przytulny. Wyjąłem z torby swój laptop i zajrzałem na Twittera.

@BambinoForever: Witamy w Berlinie!
@BAM143: Dziś koncert aaa <3
@KeepSmiling: Nie wierzę! Mam M&G!

Uśmiechnąłem się i odpisałem na kilka tweetów. Wrzuciłem na snapa zdjęcie z podpisem I love Berlin.
Do pokoju wszedł Leondre.

- Nudzi mi się Charlie - marudził

- I myślisz, że jak przyjdziesz do mnie to nie będziesz się nudził? - zaśmiałem się

- Tak - wskoczył na moje łóżko

- Ehh, to może oglądniemy jakiś film? - zaproponowałem

- Titanic, proszę! - znów ta smutna minka...

- Leo, oglądałem to tysiąc razy...

- To oglądniesz 1001 - powiedział po czym wyciągnął płytę, którą wcześniej przyniósł i włączył DVD

***

Po śmierci Jack'a zapłakany Devries położył głowę na moje ramię i ocierał łzy. Jestem ten starszy i powinienem być wzorem dla Leondre więc mocno ścisnąłem powieki by nie uronić ani jednej łzy.

- Charlie, możesz płakać - wyszlochał łapiąc mnie za rękę przez co słona ciecz spłynęła po moich policzkach
To było takie slodkie...

- Chłopaki, czas... - do pokoju wbiegła Emma nie dokańczając zdania

- To nie tak jak myślisz - otarłem łzy i odepchnąłem od siebie chłopaka

- Rozumiem... - westchnęła - A więc czas by iść już za kulisy. Za godzinę macie koncert, jednak musicie być wcześniej
Pokiwaliśmy głowami i posłusznie poszliśmy za dziewczyną. Wcześniej ubrałem buty, bo przecież nie będę biegać po scenie w kapciach w hipopotamy.
Z ekipą i naszym ochroniarzem Kermy'm udaliśmy się do miejsca gdzie miał odbyć się koncert. Przy wejściu spotkaliśmy kilka fanek. Niestety nie mieliśmy czasu zrobić sobie nawet z nimi zdjęcia.
Za kulisami przećwiczyliśmy nasz scenariusz koncertowy i byliśmy gotowi wyjść na scenę.
Leondre wychylił się by zobaczyć ile Bambinos przybyło - zaczęły się piski i krzyki.

- Zaczynamy! - krzyknąłem po czym wypchałem Leo na scenę i zaczęliśmy koncert piosenką Don't look back.

~*~
Każdy kto przeczytał zostawia komentarz, nawet można z anonima XD 

czwartek, 3 marca 2016

Part 2.

Usłyszałem krzyki Bambinos czekających na nasze wejście na scenę. Czasami potrafię sobie wyobrazić co one muszą czuć w takiej chwili. Mimo wszystko uważam, że jesteśmy tylko zwykłymi chłopakami, którzy spełnili swoje marzenia.

- Gotowi? - spytała nas nasza przyjaciółka, która pomaga nam w trasie

- Gotowi - przytaknęliśmy

Po wejściu na scenę rozbrzmiały się krzyki, a kilka dziewczyn rzuciło w nas pluszakami. Zaśmiałem się i wziąłem jednego do ręki po czym na jego metce napisałem swój autograf i pluszak ponownie wrócił na widownię.
Po zaśpiewaniu piosenek z płyty 143, Bambino jeszcze przez kilka minut krzyczały:  ,,I love you Leondre!" , ,,I love you Charlie!" Podziękowaliśmy im za ten mile spędzony czas i obiecaliśmy, że jeszcze tu wrócimy.

- I jak było? - spytała nas Emma

- Wspaniale, jak zawsze - oznajmił Leondre

- Ta... oprócz tego, że przez pana Devriesa jestem wykończony

- Co się stało, Charlie?

- Jestem jeszcze zmęczony wczorajszym koncertem a w dodatku spałem dziś 3 godziny

- Wiesz co, idź lepiej spać. Jak trzeba będzie to odwołamy koncert

- Nie! Nie możemy odwołać koncertu

- Charlie zrozum, że nie możesz być przemęczony. Tak nie powinno być

Zgodziłem się z nią by więcej nie drążyć tematu i położyłem się na kanapie w naszym Tour Bus'ie. Usnąłem bardzo szybko, nawet nie pamiętam kiedy.

- Która jest godzina?

- 23:50, wjeżdżamy już do Berlina - powiadomił mnie Leo

A no tak, jutro koncert w Berlinie. To już nas przedostatni koncert jeśli chodzi o 143 Tour. Na szczęście będę miał chociaż chwilę by odpocząć, ponieważ następna trasa dopiero za pół roku.
Ponownie zamknąłem oczy. Ostatnią rzeczą jaką widziałem był Leo przełączający kanały w telewizji.

***

Wstałem tym razem wyspany o 10:00. Leondre spał grzecznie i ani razu nie opuszczał swojego łóżka. Szczerze mówiąc zauważyłem, że w Tour Busie lepiej mu się spało niż w naszym ogromnym domu. Przynajmniej dobrze, że Devries nie jest materialny.

- Hej chłopcy, zrobiłam Wam płatki - Emma podała nam do rąk miski z naszymi ulubionymi płatkami miodowymi

- Dziękuję - uśmiechnąłem się

Leondre położył sobie miskę na kołdrze, którą był okryty.

- Tylko nie rozlej - ostrzegłem go

- Spokojnie, będę uważał - zaśmiał się i ręką trącił miskę przez co cała jej zawartość wylądowała na dywanie

- Co za ciapa... - szepnąłem

- Emma!

Dziewczyna szybko przybiegła na miejsce.

- Co się stało? A no tak, rozlałeś. W sumie i tak dywany będą czyszczone, więc nie martw się

Leondre westchnął i zrzucił z siebie mokrą kołdrę.

- Chłopcy, jesteście gotowi? - krzyknął nasz menadżer - Zaraz wysiadamy i idziemy do hotelu!

Ja i Leo spanikowaliśmy, ponieważ dalej byliśmy w piżamach. Szybko pobiegłem po swoje ubrania. Założyłem jeansy z dziurami na kolanach, czerwoną bluzę z kapturem i moje białe buty slip on. Devries zaś ubrał swoją popularną szarą bluzę, czarne spodnie dresowe z krokiem i supry.
Wychodząc z Tour Busa na zewnątrz czekało kilka fanek, z którymi zrobiliśmy sobie zdjęcia. Dziewczyny zaczęły piszczeć, lecz ja i Leo gestem przyłożenia palca do ust przekazaliśmy by byli ciszej. Nie uważam, że jestem jakąś wielką gwiazdą dlatego nie lubię gdy ktoś piszczy na mój widok.

- Musimy już iść, kochamy was! - krzyknął Leondre po czym udaliśmy się do hotelu gdzie czekały na nas przygotowane pokoje

wtorek, 1 marca 2016

Part 1.

Po wyczerpującym koncercie rzuciłem się na łóżko wycierając ręcznikiem spocone czoło.

- Zmęczony? - spytał mnie Devries

- Bardzo - odpowiedziałem żartobliwie

- Jutro kolejny koncert. Dasz radę?

- Ja nie dam rady? - rzuciłem ręcznik w bok wstając na nogi

- Idę sobie zrobić coś do picia. Poczekaj tu - oznajmił Leo idąc do kuchni

Już od kilku miesięcy mieszkamy w pięknym domu, na który zbieraliśmy pieniądze od czasu rozpoczęcia trasy. Tylko ja i Leondre. Sami. Pomijając fakt, że od czasu do czasu odwiedzał nas nasz menadżer. Leondre niedawno zerwał ze swoją dziewczyną. Bardzo to przeżywał. Uważała ona, że związek na odległość nie ma sensu. Przez ten cały czas pocieszałem przyjaciela. Trudno mu było rozstać się z dziewczyną, z którą był ponad rok.

- Jestem! - krzyknął Devries niosąc w ręku szklanki coca coli z kostkami lodu

- Dziękuję. Fajnie, że przy okazji wziąłeś dla mnie - odebrałem od niego szklankę biorąc łyka

- Nie ma sprawy - wskoczył na kanapę powodując zetknięcie się naszych nóg
Ohh, Leondre...

- Chłopaki, przećwiczyliście piosenki na jutrzejszy koncert? - do pokoju wbiegł nasz menadżer

- No.. jasne! - krzyknąłem

- Jasne jak słońce! - poparł mnie Leo

Oczywiście, że nie przećwiczyliśmy. Byliśmy zupełnie wykończeni koncertami. Jak widać są plusy i minusy w koncertowaniu, a to właśnie jeden z nich, czyli zmęczenie.

- Idźcie już spać, rano wyjeżdżamy - oznajmił zamykając za sobą drzwi

Była późna godzina, a musieliśmy zregenerować siły. Bambinos napewno nie chciałyby zobaczyć swoich idoli na scenie, nie czerpiących z tego radości. Bo w koncertowaniu nie chodzi o to by być do tego zmuszanym. To jest for fun, a przede wszystkim to jest dla naszych wspaniałych Bambino, które spełniają swoje marzenia mogąc przebywać tam z nami.

- Leo, ja pójdę do swojego pokoju - stwierdziłem na co chłopak pokiwał głową

Łóżko jak zawsze było pościelone. Jedyne co musiałem zrobić to ściągnąć ubrania (zostawiając bokserki) i położyć się, po czym dać się ponieść snu.

***

- Charlie, Charlie...

- Charlie, halo... - usłyszałem szepty

Zamrugałem, próbując dostrzec coś w ciemnościach. Przede mną stała postać Leondre w uroczej piżamce.

- Leo? Coś się stało?

- Miałem koszmar. Tak bardzo się boję...

- Chodź, wskakuj - powiedziałem odkrywając kołdrę by chłopak mógł się położyć obok

Po kilkunastu minutach znów usłyszałem głos:

- Charlie, weź tą kołdrę. Gorąco mi
Westchnąłem wykonując jego polecenie. Nie ukrywam, że cała noc zleciała na tym, że chłopak ciągle mówił: zimno mi, gorąco mi, przykryj mnie, odkryj mnie.

Po przebudzeniu się rankiem ujrzałem na stoliku śniadanie, a obok karteczkę:
Przepraszam za dzisiejszą noc. W ramach przeprosin zrobiłem Ci śniadanie.
Leo

Zaśmiałem się i odłożyłem kartkę. Oczywiście, że mu wybaczam. Chodź to nie znaczy, że nie jestem na niego zły. Dzisiaj koncert, a ja wyglądam jak chodzący trup! Kompletnie się nie wyspałem pomijając fakt, że dalej jestem zmęczony. Nasz menadżer jest Ok, ale mimo wszystko i tak według niego musimy koncertować bez względu na to jak się czujemy.
*Czasami po prostu musisz ukryć swoje emocje i zrobić wszystko z uśmiechem na twarzy.


~*~
* cytat z filmu Justin Bieber - Believe
Rozdział 1 już za nami :) Będę starała dodawać się rozdziały często i w miarę możliwości - długie Zostawcie komentarz co myślicie na temat tego rozdziału/pomysłu na opowiadanie ;)
Pozdrawiam
Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.