sobota, 5 marca 2016

Part 3.

- Tu jest pokój Leo, a tu twój Charlie - Tom, nasz menadżer wskazał na dwie pary drzwi na przeciwko siebie

- Czemu nie możemy mieć razem? - spytałem

- Wolałbym jak byście mieli oddzielnie - posłał nam uśmiech i razem z Emmą wskazał pokoje pozostałym członkom ekipy

Wszedłem do pokoju rzucając wielką torbę na łóżko. To tylko jeden dzień a nasze torby wyglądają jakbyśmy przyjechali tu na co najmniej tydzień. Zdjąłem buty i ubrałem moje słodziaśne kapcie w hipcie. Rozejrzałem się po pokoju. Było tu tylko wielkie łóżko, telewizor, stół, krzesło no i okno z widokiem na miasto. Pokoik nie był wielki, ale za to przytulny. Wyjąłem z torby swój laptop i zajrzałem na Twittera.

@BambinoForever: Witamy w Berlinie!
@BAM143: Dziś koncert aaa <3
@KeepSmiling: Nie wierzę! Mam M&G!

Uśmiechnąłem się i odpisałem na kilka tweetów. Wrzuciłem na snapa zdjęcie z podpisem I love Berlin.
Do pokoju wszedł Leondre.

- Nudzi mi się Charlie - marudził

- I myślisz, że jak przyjdziesz do mnie to nie będziesz się nudził? - zaśmiałem się

- Tak - wskoczył na moje łóżko

- Ehh, to może oglądniemy jakiś film? - zaproponowałem

- Titanic, proszę! - znów ta smutna minka...

- Leo, oglądałem to tysiąc razy...

- To oglądniesz 1001 - powiedział po czym wyciągnął płytę, którą wcześniej przyniósł i włączył DVD

***

Po śmierci Jack'a zapłakany Devries położył głowę na moje ramię i ocierał łzy. Jestem ten starszy i powinienem być wzorem dla Leondre więc mocno ścisnąłem powieki by nie uronić ani jednej łzy.

- Charlie, możesz płakać - wyszlochał łapiąc mnie za rękę przez co słona ciecz spłynęła po moich policzkach
To było takie slodkie...

- Chłopaki, czas... - do pokoju wbiegła Emma nie dokańczając zdania

- To nie tak jak myślisz - otarłem łzy i odepchnąłem od siebie chłopaka

- Rozumiem... - westchnęła - A więc czas by iść już za kulisy. Za godzinę macie koncert, jednak musicie być wcześniej
Pokiwaliśmy głowami i posłusznie poszliśmy za dziewczyną. Wcześniej ubrałem buty, bo przecież nie będę biegać po scenie w kapciach w hipopotamy.
Z ekipą i naszym ochroniarzem Kermy'm udaliśmy się do miejsca gdzie miał odbyć się koncert. Przy wejściu spotkaliśmy kilka fanek. Niestety nie mieliśmy czasu zrobić sobie nawet z nimi zdjęcia.
Za kulisami przećwiczyliśmy nasz scenariusz koncertowy i byliśmy gotowi wyjść na scenę.
Leondre wychylił się by zobaczyć ile Bambinos przybyło - zaczęły się piski i krzyki.

- Zaczynamy! - krzyknąłem po czym wypchałem Leo na scenę i zaczęliśmy koncert piosenką Don't look back.

~*~
Każdy kto przeczytał zostawia komentarz, nawet można z anonima XD 

3 komentarze

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.