wtorek, 1 marca 2016

Part 1.

Po wyczerpującym koncercie rzuciłem się na łóżko wycierając ręcznikiem spocone czoło.

- Zmęczony? - spytał mnie Devries

- Bardzo - odpowiedziałem żartobliwie

- Jutro kolejny koncert. Dasz radę?

- Ja nie dam rady? - rzuciłem ręcznik w bok wstając na nogi

- Idę sobie zrobić coś do picia. Poczekaj tu - oznajmił Leo idąc do kuchni

Już od kilku miesięcy mieszkamy w pięknym domu, na który zbieraliśmy pieniądze od czasu rozpoczęcia trasy. Tylko ja i Leondre. Sami. Pomijając fakt, że od czasu do czasu odwiedzał nas nasz menadżer. Leondre niedawno zerwał ze swoją dziewczyną. Bardzo to przeżywał. Uważała ona, że związek na odległość nie ma sensu. Przez ten cały czas pocieszałem przyjaciela. Trudno mu było rozstać się z dziewczyną, z którą był ponad rok.

- Jestem! - krzyknął Devries niosąc w ręku szklanki coca coli z kostkami lodu

- Dziękuję. Fajnie, że przy okazji wziąłeś dla mnie - odebrałem od niego szklankę biorąc łyka

- Nie ma sprawy - wskoczył na kanapę powodując zetknięcie się naszych nóg
Ohh, Leondre...

- Chłopaki, przećwiczyliście piosenki na jutrzejszy koncert? - do pokoju wbiegł nasz menadżer

- No.. jasne! - krzyknąłem

- Jasne jak słońce! - poparł mnie Leo

Oczywiście, że nie przećwiczyliśmy. Byliśmy zupełnie wykończeni koncertami. Jak widać są plusy i minusy w koncertowaniu, a to właśnie jeden z nich, czyli zmęczenie.

- Idźcie już spać, rano wyjeżdżamy - oznajmił zamykając za sobą drzwi

Była późna godzina, a musieliśmy zregenerować siły. Bambinos napewno nie chciałyby zobaczyć swoich idoli na scenie, nie czerpiących z tego radości. Bo w koncertowaniu nie chodzi o to by być do tego zmuszanym. To jest for fun, a przede wszystkim to jest dla naszych wspaniałych Bambino, które spełniają swoje marzenia mogąc przebywać tam z nami.

- Leo, ja pójdę do swojego pokoju - stwierdziłem na co chłopak pokiwał głową

Łóżko jak zawsze było pościelone. Jedyne co musiałem zrobić to ściągnąć ubrania (zostawiając bokserki) i położyć się, po czym dać się ponieść snu.

***

- Charlie, Charlie...

- Charlie, halo... - usłyszałem szepty

Zamrugałem, próbując dostrzec coś w ciemnościach. Przede mną stała postać Leondre w uroczej piżamce.

- Leo? Coś się stało?

- Miałem koszmar. Tak bardzo się boję...

- Chodź, wskakuj - powiedziałem odkrywając kołdrę by chłopak mógł się położyć obok

Po kilkunastu minutach znów usłyszałem głos:

- Charlie, weź tą kołdrę. Gorąco mi
Westchnąłem wykonując jego polecenie. Nie ukrywam, że cała noc zleciała na tym, że chłopak ciągle mówił: zimno mi, gorąco mi, przykryj mnie, odkryj mnie.

Po przebudzeniu się rankiem ujrzałem na stoliku śniadanie, a obok karteczkę:
Przepraszam za dzisiejszą noc. W ramach przeprosin zrobiłem Ci śniadanie.
Leo

Zaśmiałem się i odłożyłem kartkę. Oczywiście, że mu wybaczam. Chodź to nie znaczy, że nie jestem na niego zły. Dzisiaj koncert, a ja wyglądam jak chodzący trup! Kompletnie się nie wyspałem pomijając fakt, że dalej jestem zmęczony. Nasz menadżer jest Ok, ale mimo wszystko i tak według niego musimy koncertować bez względu na to jak się czujemy.
*Czasami po prostu musisz ukryć swoje emocje i zrobić wszystko z uśmiechem na twarzy.


~*~
* cytat z filmu Justin Bieber - Believe
Rozdział 1 już za nami :) Będę starała dodawać się rozdziały często i w miarę możliwości - długie Zostawcie komentarz co myślicie na temat tego rozdziału/pomysłu na opowiadanie ;)
Pozdrawiam

3 komentarze

  1. takiego ff jeszcze nie czytalam xd czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg rly?
    Takie czegoś jeszcze nie czytałam!
    Taka jakby nawość? Ja cię kręce! Czekam na nexta z niecierpliwością!
    Paa!
    ~A

    OdpowiedzUsuń
  3. Omg rly?
    Takie czegoś jeszcze nie czytałam!
    Taka jakby nawość? Ja cię kręce! Czekam na nexta z niecierpliwością!
    Paa!
    ~A

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.