- Przepraszam, że tak niespodziewanie, ale..
- Stop. Jak mogłeś zjawić się po tylu latach? Jak mogłeś mnie porzucić? Teraz myślisz, że synek ci wszystko wybaczy i będzie jak wcześniej?
- No tak..
- To się mylisz.
- Charlie, daj mi dokończyć!
Chyba faktycznie trochę się zagalopowałem i chciałem od razu to wszystko z siebie wyrzucić.
Usiedliśmy na krzesłach przy stole na przeciwko siebie. Westchnąłem i dałem mu w końcu dojść do słowa.
- Charlie.. ja zrozumiałem swój błąd i chcę to wszystko naprawić. Sam teraz zostałem sam. Moja dziewczyna, że tak powiem uciekła wraz z dziećmi. Zostawiła wiadomość, że nie chce mnie znać po tym jak wziąłem się za alkohol. Wiem jak to jest być samotnym i nie chcę ci zgotować takiego życia.
- Nie obchodzi mnie to co się u ciebie dzieje. A co do mnie to jest mi tu dobrze, nie potrzebuję cię.
- Synu, nie mów tak. Nie poradzisz sobie sam.
- Skończyłem 18 lat. Mieszkam z przyjacielem, nie chciałem się narzucać babci. Jak widać świetnie sobie radzę. Mam co jeść, mam dach nad głową i mam gdzie spać.
- Potrzebujesz miłości, Charlie. Zawsze ci jej brakowało.
- Mam osobę, która darzy mnie tym uczuciem. Jestem szczęśliwy. Nie chcę by to uległo zmianie przez powrót tatusia, który myśli, że wszystko będzie super po tym jak się zjawił.
- Jeszcze zmienisz zdanie. Wrócę tu. - uśmiechnął się, a dla mnie to zabrzmiało jak groźba.
Gdy wyszedł, zamknąłem drzwi i z powrotem usiadłem na krześle.
Z ukrycia wyszedł brunet i podszedł do mnie obejmując mnie.
- Słyszałeś wszystko? - spytałem choć byłem pewny odpowiedzi
- Tak. Nie chcę się wtrącać, ale nie powinieneś mu ufać.
- Nie ufam mu. Nikomu już nie ufam.
- A mi? - spytał siadając na moje kolana i zaczął się bawić moimi włosami
- Ukrywasz coś przede mną, jak mam ci ufać?
- Nie chcę cię niepotrzebnie martwić. Twoje szczęście jest najważniejsze. - popatrzył na mnie, a nasze twarze dzieliły milimetry
Wpił się w moje usta, a ja oddałem pocałunek. [...]
- Myślę, że powinienem odwiedzić babcię. W końcu to ona się mną opiekowała po śmierci mamy. Odkąd podpisaliśmy kontrakt z wytwórnią - nie widziałem jej.
- Pojadę z tobą. Stęskniłem się za kompocikiem i pierniczkami.
- Były naprawdę dobre. - dodałem i już po chwili znaleźliśmy się na parkingu obok mojego samochodu
Leondre był świadomy tego, że stąd do domku babci są jakieś 4 godziny. Mimo wszystko poświęcił się dla mnie, ponieważ wie jak ważne jest dla mnie spotkanie z babcią.
Wsiedliśmy do środka i zapięliśmy pasy. Czeka nas długa droga...